środa, 4 listopada 2015

Rozdział 2 "Czy wyglądam jak pięcioletnie dziecko?"

Wyszła z samochodu starając się zamknąć cicho drzwi. Niestety nie udało się to, ponieważ od dziecka trzaskała każdymi drzwiami jakimi się tylko dało. Jose wyjął jej walizkę z bagażnika, oznajmił, że musi załatwić jeszcze wiele spraw, wsiadł do auta i po chwili już go nie było. Pierwszą myślą Martiny była ucieczka, ale przypomniała jej się brama przypominająca wejście do więzienia, więc porzuciła tę myśl. Podeszła do drzwi i ostrożnie zapukała. Po około minucie otworzyła kobieta około pięćdziesiątki. To nie mogła być ciotka Tini. Okay nie widziała jej jakiś czas, ale to nie możliwe żeby tak szybko się postarzała.

- Ty, musisz być Martina - powiedziała łagodnie
- Tak, właśnie - "ale nie zamierzam pokazywać dowodu tożsamości, żeby pani mi uwierzyła" - pomyślała
- Proszę wejdź - odparła entuzjastycznie i otworzyła szerzej drzwi
- Dziękuję - dziewczyna bąknęła i weszła do środka
- Pani Grace jeszcze nie wróciła z pracy, ale prosiła, żeby zająć się tobą jak tylko się pojawisz. Potrzebujesz, więc czegoś? - wytłumaczyła szybko
- Właściwie, chciałabym odpocząć po podróży - Stoessel powiedziała stanowczo. Na to kobieta zaprowadziła ją d pokoju gościnnego. Najpierw przeszły przez duży salon, a potem pokonały schody prowadzące na drugie piętro. Tam na samym końcu korytarza znajdował się pokój, który kobieta otworzyła kluczem, którego następnie wręczyła dziewczynie.
- Oto i on! Rozgość się, twoja ciotka powinna nie długo wrócić - kobieta uśmiechnęła się
- Dziękuję - nie było to oryginalne stwierdzenie, ale nic więcej nie przyszło siedemnastolatce do głowy
- Kolacja jest o 20, przyjdą na nią jacyś ważni biznesmeni. A jeszcze jedno: mam na imię Cindy - powiedziała wesoło i opuściła pomieszczenie

Pokój Martiny był przestronny, z resztą jak cały dom. Widać było, że mieszka w nim jakaś ważna osoba. Całe mieszkanie było bardzo nowoczesne i minimalistyczne. Martina słyszała od rodziców, że jej ciotka jest jakąś właścicielką firmy, ale nigdy nie pomyślałaby, że aż na taką skalę. Zaczęła rozpakowywać swoją walizkę. Normalnie wszystko niedbale wrzuciłaby do szafy, ale to nie pasowałoby do tego miejsca. Tutaj wszystko było ... ułożone. Na przykładzie Jose i Cindy Stoessel pomyślała, że ciotka ma ludzi od każdego zadania. Nie zdziwiłaby się również, jeśli stanie się tak, że będą widywały się tylko przypadkiem podczas przemierzania długiego korytarzu.

Martina sprawdziła godzinę w telefonie - 19:48. Zaczęła zastanawiać się jak będzie wyglądała ta żałosna kolacja. Nie miała jednak na to dużo czasu, ponieważ w drzwiach pojawiła się Cindy i oznajmiła, że jej ciotka jest w salonie i chce się z nią widzieć. Tini zeszła szybko po schodach.

- Dzień dobry Martino! Tak miło cię widzieć! - zaczęła oficjalne Grace, na co Stoessel tylko się uśmiechnęła
- Zaraz przyjdą do mnie goście, ale nic się nimi nie przejmuj. Będziemy rozmawiać o kontraktach
- Rozumiem, dziękuję że mogę tu mieszkać - dziewczynie udało się wymusić uśmiech
- Nie ma sprawy - odparła, po czym rozległ się dzwonek do drzwi - Ja otworzę, a ty poczekaj w jadalnie - dodała i już jej nie było

Po około pięciu minutach w drzwiach ukazała się Grace z jakimś małżeństwem i chłopakiem. Ich synem? Wszyscy uśmiechali się, ale w przypadku chłopaka widać było, że ten uśmiech jest wymuszony.

- Kochani, poznajcie się - zaczęła Grace - To jest moja siostrzenica, Martina - wskazała na siedemnastolatkę - A to są państwo Blanco i ich syn, Jorge - dodała cały czas się uśmiechając. Martina wstała z miejsca i podała rękę na przywitanie całej trójce. Spostrzegła, że młody Blanco dziwnie się na nią patrzy i obserwuje każdy jej ruch.
Wszyscy zajęli miejsca, Grace wpadła na 'wspaniały' pomysł, żeby młodzież usiadła obok siebie. Martinie wcale się to nie podobało natomiast Jorge wydawał się rozbawiony całą sytuacją. Po chwili, która dla Tini wydawała się wiecznością Cindy przyniosła kolację. Dziewczyna zaczęła jeść, ale nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Blanco cały czas bacznie ją obserwuje. Jej ciotka i państwo Blanco rozmawiali na kompletnie nie znane dziewczynie tematy, używali jakichś niezrozumiałych słów. Siedemnastolatka myślała tylko o tym, że dziś jest piątek i gdyby nie siedziałaby w tym marmurowym zamku otoczona snobami to zapewne teraz byłaby na imprezie u jednej z koleżanek.

- Widzę, że nie bardzo interesuje was nasza rozmowa - Grace zwróciła się do Martiny i Jorge - Może pójdziecie do pokoju Tini? - zapytała z uśmiechem
- Bardzo chętnie - Blanco odpowiedziała za ich dwójkę, Martina na to tylko przytaknęła i wskazała drogę do swojego pokoju. Kiedy tylko tam dotarli, Stoessel wyciągnęła komórkę i zalogowała się na Twittera. Tam spotkało ją wręcz zatrzęsienie prywatnych wiadomości ...

Mercedes Lambre: Cześć Tini! Szkoda, że nie ma cię w BA, dziś Lucia
organizuje imprezę. Chciałabym jakoś cię odwiedzić, ale idk* ;-;
Zadzwoń do mnie - mam mega newsy xx

Lucia Gil: gdzie, ty do cholery jesteś?! pytałam w szkole, ale nie chcą
nam powiedzieć :c come back! 

Diego Dominguez: mechi, mowila mi co sie stalo jeszcze nie wiem jak
ale jakos cie odbijemy z tego wiezienia 

Martina uśmiechnęła się na widok wiadomości od Diego, zawsze pisał pomijając jakiekolwiek kreski itd. Wszyscy to w pełni rozumieli i akceptowali, znaczy przyjaciele - nauczyciele nie. 
- A więc mówią na ciebie "Tini", tak? - zaczął Jorge wyraźnie rozbawiony 
- Uhm - odparła obojętnie i odświeżyła timerline'a 
- To trochę brzmi jak jakieś przezwisko dla pięcioletniego dziecka - teraz już prawie krztusił się ze śmiechu
- Nie widzisz, że jestem zajęta do cholery? Poza tym, czy wyglądam na pięcioletnie dziecko? - odparła podnosząc wzrok znad telefonu
- Przy tej żałosnej kolacji sprawiałaś wrażenie idealnej w każdym calu, grzecznej, miłej, wykształconej - wyjaśnił Blanco, na co tym razem Stoessel zaniosła się śmiechem
- A teraz pewnie romansujesz z jakimś chłopakiem, mylę się? - zapytał udając nonszalancję 
- Tak, jasne, jasne. Słuchaj na prawdę mało obchodzi mnie to co o mnie myślisz itd., ogarniasz? Więc lepiej już się więcej nie odzywaj - powiedziała obojętnie, ale przekonująco
- Jak sobie Wasza Wysokość życzy - odparł i podszedł do ściany, na której wcześniej Stoessel powiesiła antyramę zapełnianą zdjęciami z przyjaciółmi, biletami z koncertów ... 
- Na tych zdjęciach wyglądasz jakoś przyjaźniej - skomentował 
- Ty chyba na prawdę masz jakieś problemy z przyswajaniem informacji - zaczęła się denerwować 
- Kim oni są? - wskazał na jedno ze zdjęć z imprezy u Mercedes
- Co cię to obchodzi? Moi przyjaciele, wystarczy? - Stoessel odparła urażona
- Okay, nie wściekaj się. Skąd właściwie jesteś? - kontynuował swoje przesłuchanie
- Z Buenos Aires - oparła rzucając telefon na łóżko 
- A ja z Meksyku - powiedział siadając obok dziewczyny - Mamy ze sobą coś wspólnego - dodał
- No tak przecież Argentyna i Meksyk są dosłownie 2 km od siebie - rzekła drwiąco
- Nie o to mi chodziło, zresztą nie ważne - wytłumaczył się Blanco - Tak właściwie to co, ty robisz? - dodał wskazując na telefon Martiny
- To na prawdę nie jest twoja sprawa, moi przyjaciele to nie twoja sprawa, ja to też nie twoja sprawa, okay? - ucięła rozmowę. Przez następne pół godziny, aż w końcu do pokoju weszła Cindy, która oznajmiła, że państwo  Blanco już wychodzą, a wtedy Jorge wyszedł z pomieszczenia "należącego" do Tini i nawet się nie obejrzał.

* idk - " i don't know" tzn. nie wiem, skrót używany szczególnie na Twitterze

~ * ~

Oto oddaję w Wasze ręce rozdział drugi. Nie wiem, czy podoba się Wam czy nie, ale w każdym razie dziękuję za przeczytanie. Mam wrażenie, że jest on krótki, mylę się? 
Tytuł - jak tytuł - wcale mi się nie podoba, ale jakiś musiałam dać. 
Jorge i Tini się poznali - nie wiem czy się Wam to podoba, bo z tego co widzę coraz mniej osób ich shippuje. Pewnie jeśli nie wiecie to domyślacie się, że jestem Twitterowiczką, a więc z tego względu ten właśnie portal wybrałam.
Jeśli już mamy temat Twittera, to jeśli macie jakieś pytania zapraszam na moje konto - @Ahi_estare Odpowiem na wszystkie (jeśli jakiekolwiek zadacie xx) 

5 komentarzy:

  1. Boskie *_* Jezu...lepszego nie mogłaś napisać. Mimo, że nie mam kompletnie siły to wytrwałam do końca (było warto) ♥
    Jorge i Tini - najlepsi <3
    Awww...brak słów c: Czekam na kolejny : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3
    Jest troszkę krótki,ale następny mam nadzieję,że będzie chociaż troszkę dłuższy ;)
    Czekam na next ♥'
    ♥Pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo *-*
    Początek napisany w pierwszej osobie, a potem niezrozumiałe przejście na narrację 3-osobową, ale to ja się czepiam XD Serio, nie bierz tego do siebie ;D
    Pierwsze spotkanie Jortini, jaa nie mogę ^^ Jeeeeej ^^
    Ech, nie zważaj na moje głupoty... XD
    Pisz dalej, bo chcę kolejny rozdział ^^
    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć :))
    Najlepsze w tym rozdziale?? Tini i Jorge & Dieguito *.*
    Kocham Cię za tego Diegaa musi on być w tej historii jak najdłuużej :)
    Melanże u Lucii XD Żeby mi dzieci z tego nie było :D
    Świetny jak zawsze c:
    Pozdrawiam :*
    Mia c:

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest genialne 😍 Coraz bardziej się wciągam 💜

    true-love-was-going-to-hurt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń