poniedziałek, 2 listopada 2015

Rozdział 1 "Nowe znaczy lepsze?"

Martina wyszła ze swojego pokoju, zeszła po schodach prosto do jadalni, w której już czekali jej rodzice. Ojciec czytał najnowszą gazetę, a mama pisała maila do jakiejś projektantki - była światowej sławy modelką. Podeszła do nich cicho i zajęła swoje stałe miejsce. Myślała, że nikt jej nie zauważył albo, że specjalnie nie zwracają na nią uwagi. Za chwilę bardzo pożałowała tej myśli ...

- Martiono, nie będziemy się ciebie pytać dlaczego się tak zachowujesz, bo wiemy - zaczął stanowczo ojciec Tini
- Córeczko, tata chciał przez to powiedzieć, że większość osób w twoim wieku przechodzi przez podobne sytuacje - sprostowała
- Fascynująca historia, ale do sedna proszę -siedemnastolatka zaczęła się denerwować
- Pojedziesz do swojej ciotki, do Hiszpanii - rzekł Alejandro
- Wspaniale, kiedy samolot? - chciała udawać obojętną
- Jutro z samego rana - odparła Mariana, a do jej oczy napłynęły łzy.

Martina poszła do swojego pokoju, Mimo, że przed rodzicami udawała że jej to nie ruszyło tak na prawdę był to dla niej szok. Nie chciała opuszczać swojego Buenos Aires, przyjaciół, imprez. Ale po chwili pomyślała, że może dobrze jej zrobi odcięcie się od dawnego problemu - utraty najlepszego przyjaciela. Miało to miejsce miesiąc temu. Ruggero i Tini wracali właśnie za szkoły kiedy Włoch powiedział dziewczynie, że musi wracać do swego kraju. Od tamtej pory przyjaciele nie kontaktowali się ze sobą. Co prawda Martina tuż przed wyjazdem zapewniła Włocha, że mogą do siebie pisać, dzwonić, że nadal mogą być w bliskiej relacji, Ruggero stwierdził jednak, że tak duża odległość będzie dla obojga krzywdząca ... Od miesiąca nie napisał nawet "Cześć" do dziewczyny.

Następnego dnia, Martina czekała na start samolotu. Rodzice nawet nie przywieźli jej na lotnisko, musiała sama przyjechać taksówką. Chociaż zapewnili, że wkrótce odwiedzą ją w Hiszpanii - dla siedemnastolatki nie miało to najmniejszego znaczenia.

- Proszę wyłączyć telefon - Martina usłyszała głos za plecami
- Do mnie pani mówi? - zapytała wyrwana ze swojego świata dziewczyna
- Tak, ponieważ po oficjalnym komunikacie tylko pani została z telefonem w ręku, więc musiałam przyjść poinformować osobiście - wytłumaczyła znudzona
- Trzeba było się nie fatygować, najwyżej spowodowałabym katastrofę lotniczą - odparła dziewczyna drwiąco, a stewardessa odeszła wyraźnie zaszokowana zachowaniem dziewczyny

Martina chciała posłuchać muzyki, ale trochę przerażała ją wizja katastrofy. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić - siedziała pomiędzy jakimś młodym chłopakiem, a panią która miała około siedemdziesięciu lat.
- Dobrze jej powiedziałaś - rzekł po chwili ciszy "młody chłopak"
- Wiem przecież, uważa się za nie wiadomo kogo tylko dlatego, że wygląda jak wyciągnięta żywcem z gazetki reklamowej linii lotniczych - wydeklamowała Martina, a jej rozmówca zaczął się śmiać
- Bawi cię to? - zapytała urażona
- Nie, znaczy tak... Zabawna jesteś - odparł z uśmiechem
- Mam na imię Abraham, a ty? - dodał
- A ja nie lubię poznawać nowych ludzi - Tini powiedziała ledwie słyszalnym szeptem
- Słucham? - powiedział zdziwiony
- Jestem Martina - sprostowała szybko

Stoessel była wdzięczna losowi, że usłyszała komunikat oznajmiający że znów można używać sprzętów elektrycznych. Wydusiła szybkie "Przepraszam" do Abrahama i pospiesznie założyła słuchawki - nie zdjęła ich, aż do lądowania ...

Po odebraniu walizki, Martina skierowała się w stronę wyjścia. Spostrzegła tam wysokiego, szczupłego mężczyznę w średnim wieku, który trzymał kartkę z wydrukowanym - "Mrs, Stoessel" Tini stwierdziła, że musi chodzić o nią, nie wierzyła w tak wielkie zbiegi okoliczności. Podeszła to mężczyzny, a on się uśmiechnął.

- Dzień dobry - powiedziała grzecznie
- Witaj, ty musisz być Martina Stoessel, prawda? - zadał retoryczne pytanie
- Tak, dokładnie - odparła nieco lekceważąco. "Jeśli bym nią nie była to dlaczego bym podeszła?" - zapytała siebie w duchu
- Poproszę jakiś dowód tożsamości - rzekł poważnie, a Martina zdziwiona zaczęła szukać portfela w torebce
- Proszę - powiedziała podając mężczyźnie pogiętą legitymację ze szkoły w Buenos Aires
- Wspaniale, możemy jechać - odparł z uśmiechem i wziął od dziewczyny walizkę

Jechali najpierw małymi uliczkami, a potem dużą drogą dwupasmową przemierzając Madryt. Martina podziwiała kolorowe domy kiedy przyszła jej do głowy nie przyjemna myśli ...
- Wiem to może głupio zabrzmieć - zaczęła - Ale kim pan właściwie jest? - powiedziała z tylnego siedzenia
- Nazywam się Jose Ramos, pracuję dla pani Grace Stoessel jako szofer - odparł spokojnie i znów w pełni poświęcił się całkowicie prowadzeniu samochodu
Martina odetchnęła, ponieważ Jose mógłby być seryjnym mordercą, któremu ktoś zapłacił, aby ją porwać wywieść do lasu, zabić i zostawić. Żadna z jej wizji jednak się nie sprawdziła, ponieważ po półgodzinnej jeździe znaleźli się w samym centrum miasta, przed potężną, czarną bramą. Ramos powiedział coś do mikrofonu i brama się otworzyła. Zaparkował z tyłu wielkiej, białej willi i oznajmił: "Jesteśmy na miejscu".
~ * ~

Witajcie!
Pewnie tytuł mało mówi, a po przeczytaniu rozdziału mówi jeszcze mniej. W każdym razie chodziło mi o porównanie dotychczasowego życia dziewczyny z nadchodzącym. Nie wiem, czy Wam się podoba, czy też nie. Mam nadzieję, że zrozumiecie to, że akcja musi się rozkręcić. Oczywiście mogłabym zrobić tak, że od razu Martina znalazłaby się w Madrycie, ale postanowiłam że początek będzie mniej dynamiczny. To oczywiście zmieni się, gdy pozna Grace itd. Mam już dość bardzo zarysowany wątek, więc czekajcie cierpliwe c; 
Informacja: będę starała się publikować rozdziały dwa razy w tygodniu (w poniedziałek i środę) 

3 komentarze:

  1. Hej ♥
    Super opowiadanie :D
    Mam pytanie co do Twojego drugiego bloga... Tego:
    http://violetta-opowiadania-moje-historie.blogspot.com
    Chciałam dodać komentarz,ale nie wiem jak,wytłumaczysz mi?
    Z góry dziekuje ♥
    Co do rozdziłu na tym blogu.. Kocham ♥
    Czekam na next :*
    Zapraszam do mnie ;)
    ♥Pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć c:
    Jak już wiele razy ode mnie słyszałaś : ŚWIETNE , PRAWDZIWE CUDEŃKO c:
    Bardzo dziękuję za to, że piszesz takie wspaniałe opowiadanie- dzięki Tobie każda chwila w moim życiu szkolnym leci na myślenie ,, Co będzie w nextcie?" :)
    Pozdrawiam :*
    Mia c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy rozdział już za mną 😊 Od razu lecę do next ^^

    true-love-was-going-to-hurt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń